Plopping - czyli jak wyczarować fale na prostych włosach bez lokówki
sierpnia 12, 2012
17
kręcenie włosów lokówka
,
pielęgnacja włosów
,
plopping
,
plunking
,
ręcznikowanie
Post ten jest wynikiem mojej eksperymentalnej natury czyli - "a co mi szkodzi spróbować!"
Uprzedzam post będzie długi i wyczerpujący, ale mam nadzieję że moje doświadczenia komuś pomogą :)
Zostałam zainspirowana postem hairlicious w którym to dowiedziałam się o metodzie wzmacniania skrętu potocznie zwaną "ręcznikowanie".
Metoda ta jest polecana dla włosów kręconych lub falowanych, ale tak jak wspomniałam na prostych drutach tez można poeksperymentować.
Plopping/plunking są to oryginalne określenia tej o to metody. Polega Ona mniej więcej na przyciśnięciu włosów do głowy koniecznie czymś bawełnianym, np. koszulką.
O metodzie oraz rysunki i dwa filmiki prezentujące metodę poczytacie własnie w polecanym przeze mnie poście:
http://obsessionhaircare.blogspot.com/2012/06/co-to-jest-recznikowanie.html
Zacznę od tego że moje włosy są proste jak druty, ale za to z tendencją do wywijania się w nieporządane strony a zwłaszcza na deszczu+wiatr - okropieństwo...
Generalnie jeśli chcę je sobie w jakikolwiek zakręcić to efekt jest bardzo marny, i szybko włosy wracają do swojej naturalnej postaci.
Próbowałam: na wilgotnych włosach zaplatać dwa warkoczyki, ciasno, najwyżej jak się da, metoda bardzo pracochłonna a efekty przy dobrych wiatrach są wymierne. Po pierwsze włosy zaplecione nie chcą juz schnąć same, więc musiałam im pomagać suszarka i tu pierwszy minus - niszczę włosy, drugi minus ciasne zaplatanie naciągają włosy, co za tym idzie osłabia cebulki włosowe, a także odkształca dość mocno włosy. Kolejny minus to to że włosy przy głowie są przylizane, i żeby dodać im objętości muszę użyć przynajmniej lakieru do włosów, sam skręt wygląda średnio naturalnie - od góry proste przylizane włosy, od ucha kręciołki. Musiałam je koniecznie mocno spryskać lakierem żeby się tak szybko nie rozprostowały. Przy odrobinie wprawy udało mi się przez jakiś czas tworzyć tę niefortunną fryzurę i wygladać nie najgorzej.
Najlepszy sposób na moje włosy to była lokówka, taka najzwyklejsza najtańsza, ceramiczna, na suchych włosach metodą kręcenia lokówka do góry nogami. To był mój ulubiony sposób zaczerpnięty od Azjatyckiego cukru:
http://www.youtube.com/watch?v=sE75GppQc10
Metoda ta pozwalała na stworzenie naturalnych fal nie od czubka głowy. Nie zajmowało mi to dużo czasu, nie robiłam też tego super dokładnie po to żeby efekt był jak najbardziej naturalny.
Włosy po zakręceniu utrwalałam średnio intensywnie lakierem i tak fryzura całkiem długo się trzymała.
Największy minus - niszczące gorąco lokówki a także sklejenie włosów przez lakier.
A teraz opiszę moja przygodę z ręcznikowaniem.
Postanowiłam wypróbować ów sposób na moich włosach, w sumie nic mi nie szkodzi.
Pierwszy raz:
Umyłam włosy jak zwykle ( wcześniej miałam na głowie olej palmowy, potem szampon i odżywka) zawinęłam na chwilę (maks 2 minuty) w zwykły ręcznik żeby włosy nie ociekały z wody. Następnie nie rozczesywałam ich ( to u mnie nowość, ale poszłam na żywioł ) tylko wgniotłam głową w dół odżywkę Ziaja b/s , pewnie lepiej nadawała by się pianka albo odżywka z dużą ilością środków stylizujących. Następnie wzięłam biała bawełniana koszulkę i włosy zawinęłam jak opisane jest w poście podanym wyżej, czyli głową w dół nad rozłożoną bawełniana koszulka powoli zniżałam głowę aż do całkowitego przyciśnięcia włosów na czubku głowy, następnie końce koszulki zawinęłam z dwóch stron w ruloniki oraz tyłu związałam gumka żeby nie wyskakiwały.
Na jednym filmiku widziałam ze dziewczyna poleca trzymanie "czepka" w zależności od długości włosów od 20 minut do godziny. Ja mam średnio długie więc trzymałam około 40 minut, włosy się nie przegrzewają jak w zwykłym ręczniku. Zdjęłam koszulkę - włosy były już suche w mniej więcej 50% - i jedyne co zrobiłam grzebieniem to przedziałek i że mam grzywkę na bok, to uczesałam ja do jako takiego ładu, resztę włosów miałam pognieciono-pofalowane, od połowy i raczej z przodu. Ale nic straconego, wzięłam spray Sun Ozon z filtrem UV, ma on trochę polimerów filmotwórczych więc spryskałam co nieco włosy i zaczęłam ugniatanie, od dołu, z tyłu jak i włosy na czubku głowy. Tak przez cały proces suszenia się naturalnie włosów ugniatałam ( mniej więcej 1,5 godziny) , i o dziwo efekt był naprawdę zadowalający jak na takie warunki.
Włosy były uniesione od nasady, nie potrzebowałam niczym wspomagać objętości włosów bo była fantastyczna, zrobiły się przecudowne, potargane fale, które tylko u dołu utrwaliłam lekko lakierem.
Myślę że ręcznikowanie stanie się moich stałym punktem suszenia włosów.
Po pierwsze, nie czesałam włosów, jakoś normalnie nie mogę się tego pozbyć, a wiem że czesanie na mokro uszkadza włosy, po drugie włosy podczas pobytu pod koszulką również schną, więc nie tracę nie potrzebnie czasu, a po zdjęciu tylko je dosuszam, dalej nie czesząc.
To dla mnie naprawdę cud, bo miałam przeogromny problem z brakiem objętości i przyklapywaniem się włosów u nasady a teraz oprócz tego że się tego pozbyłam to mam jeszcze całkiem zgrabne fale.
Donoszę że po 4 godzinach pobytu na umiarkowanym wietrze fale dalej się utrzymują :)
Niestety nie zrobiłam zdjęcia tuż po wysuszeniu...
Dzień drugi:
Skupiłam się na pielęgnacji/stylizacji po umyciu włosów, bo zauważyłam że to co robię przed myciem lub w trakcie nie ma większego wpływu na efekt końcowy.
Postanowiłam nieco metodę ulepszyć, i wyszło zdecydowanie na plus.
Zauważyłam kiedyż, jak dawałam olej kokosowy na odżywkę, po spięciu włosów i ściągnięciu gumki rano, włosy mocno się odkształciły.
Tak więc pierwszą rzecz którą dodałam to olej kokosowy Vatika - dosłownie 3-4 krople na mokre włosy zaraz po ściągnięciu ręcznika (1-2 minuty do odsączenia nadmiaru wody). Włosy trzymając głową w dół, wgniatałam od dołu mniej więcej na 3/4 włosów, żeby nie obciążyć nasady włosów.
Kolejna rzecz to zmieszałam odżywkę Ziaja w proporcji 1:1 z kremem Hot Liss, tak wiem jest on przeznaczony do prostowania włosów, ale jak porównałam skład kosmetyków do loków a do prostowania to generalnie składy prawie się nie różnią. Główne składniki to silikony i polimery na początku, maja za zadanie otrzymywać fryzurę w ładzie i zapobiegają puszeniu się oraz chronią prze gorącem suszarki/prostownicy.
Taka mieszankę nałożyłam również w ten sam sposób co olej, wgniatając we włosy. Tak przygotowane włosy zawinęłam tak samo jak dzień wcześniej w koszulkę i zostawiłam na 47 minut - ten orientacyjny czas postanowiłam zostawić już bez zmian.
Reszte takze bez zmian, czyli po zdjeciu koszulki, kilka psików spray'u Sun Ozon, oraz dodałam serum z maski Montagne Jeunesse o którym pisałam tutaj. Serum również głową w dół wgniatam we włosy.
Postanowiłam też trochę wykorzystać metodę "na klamry". O niej można poczytać na wizażowym forum:
http://wizaz.pl/forum/showpost.php?p=17651355&postcount=24
Otóż jak włosy są w 95% wyschnięte, zbieram je z tyłu dość wysoko i zapinam klamrę, swobodnie pozastawiam grzywkę oraz kilka kosmyków po drugiej stronie. I trzymam kilkanaście minut. Gdy ściągnę, włosy są mocniej skręcone, zwłaszcza te z tyłu. Ale tę część nie zawsze stosuję.
Efekt po zdjęciu koszulki i chwilowym podeschnięciu:
Oraz efekt po całkowitym wyschnięciu:
Na czwartym zdjęciu są włosy po całym dniu.
Trzeci dnień:
Przed zdjęciem koszulki wszystko robiłam jak wcześniej, z tym że moje obserwacje objęły teraz proces suszenia się samowolnie włosów.
Na pierwszym zdjęciu z dnia drugiego po wysuszeniu, widać że włosy falują się mniej więcej od 3/4 włosów. Można temu zaradzić. Podczas suszenia/ugniatania trzeba włosy ugniatać do samej głowy, wtedy tuz przy nasadzie nie będą już takie proste, tylko lekko pofalowane, efekt bardziej mi się podoba ( ale zdjęć nie zrobiłam całości, natomiast tylko dołu, ale efekt chyba trochę widać od samej góry zdjęcia):
Ale hmm...zauważyłam też ze za każdym razem włosy schną trochę inaczej, raz zakręcą się te od spodu a raz wyschną prawie proste.
Generalnie to zależy od ich porowatości i grubości.
Moje włosy jako że utleniane były to łatwiej się kręcą, ale te od spodu już zdążyły trochę odrosnąć, są tez grubsze i ciemniejsze.
Ogólnie polecam tę metodę dziewczynom kręconym jak i nie:)
Cenzura odpowiednio obejmowała anonimowość oraz bałagan w pokoju :D
Więcej informacji o ręcznikowaniu:
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=42542
http://wizaz.pl/forum/showpost.php?p=18043542&postcount=25
http://anwena.blogspot.com/2011/11/najnowsze-wiesci-z-linii-frontu-czyli.html
Uprzedzam post będzie długi i wyczerpujący, ale mam nadzieję że moje doświadczenia komuś pomogą :)
Zostałam zainspirowana postem hairlicious w którym to dowiedziałam się o metodzie wzmacniania skrętu potocznie zwaną "ręcznikowanie".
Metoda ta jest polecana dla włosów kręconych lub falowanych, ale tak jak wspomniałam na prostych drutach tez można poeksperymentować.
Plopping/plunking są to oryginalne określenia tej o to metody. Polega Ona mniej więcej na przyciśnięciu włosów do głowy koniecznie czymś bawełnianym, np. koszulką.
O metodzie oraz rysunki i dwa filmiki prezentujące metodę poczytacie własnie w polecanym przeze mnie poście:
http://obsessionhaircare.blogspot.com/2012/06/co-to-jest-recznikowanie.html
Zacznę od tego że moje włosy są proste jak druty, ale za to z tendencją do wywijania się w nieporządane strony a zwłaszcza na deszczu+wiatr - okropieństwo...
Generalnie jeśli chcę je sobie w jakikolwiek zakręcić to efekt jest bardzo marny, i szybko włosy wracają do swojej naturalnej postaci.
Próbowałam: na wilgotnych włosach zaplatać dwa warkoczyki, ciasno, najwyżej jak się da, metoda bardzo pracochłonna a efekty przy dobrych wiatrach są wymierne. Po pierwsze włosy zaplecione nie chcą juz schnąć same, więc musiałam im pomagać suszarka i tu pierwszy minus - niszczę włosy, drugi minus ciasne zaplatanie naciągają włosy, co za tym idzie osłabia cebulki włosowe, a także odkształca dość mocno włosy. Kolejny minus to to że włosy przy głowie są przylizane, i żeby dodać im objętości muszę użyć przynajmniej lakieru do włosów, sam skręt wygląda średnio naturalnie - od góry proste przylizane włosy, od ucha kręciołki. Musiałam je koniecznie mocno spryskać lakierem żeby się tak szybko nie rozprostowały. Przy odrobinie wprawy udało mi się przez jakiś czas tworzyć tę niefortunną fryzurę i wygladać nie najgorzej.
Najlepszy sposób na moje włosy to była lokówka, taka najzwyklejsza najtańsza, ceramiczna, na suchych włosach metodą kręcenia lokówka do góry nogami. To był mój ulubiony sposób zaczerpnięty od Azjatyckiego cukru:
http://www.youtube.com/watch?v=sE75GppQc10
Metoda ta pozwalała na stworzenie naturalnych fal nie od czubka głowy. Nie zajmowało mi to dużo czasu, nie robiłam też tego super dokładnie po to żeby efekt był jak najbardziej naturalny.
Włosy po zakręceniu utrwalałam średnio intensywnie lakierem i tak fryzura całkiem długo się trzymała.
Największy minus - niszczące gorąco lokówki a także sklejenie włosów przez lakier.
A teraz opiszę moja przygodę z ręcznikowaniem.
Postanowiłam wypróbować ów sposób na moich włosach, w sumie nic mi nie szkodzi.
Pierwszy raz:
Umyłam włosy jak zwykle ( wcześniej miałam na głowie olej palmowy, potem szampon i odżywka) zawinęłam na chwilę (maks 2 minuty) w zwykły ręcznik żeby włosy nie ociekały z wody. Następnie nie rozczesywałam ich ( to u mnie nowość, ale poszłam na żywioł ) tylko wgniotłam głową w dół odżywkę Ziaja b/s , pewnie lepiej nadawała by się pianka albo odżywka z dużą ilością środków stylizujących. Następnie wzięłam biała bawełniana koszulkę i włosy zawinęłam jak opisane jest w poście podanym wyżej, czyli głową w dół nad rozłożoną bawełniana koszulka powoli zniżałam głowę aż do całkowitego przyciśnięcia włosów na czubku głowy, następnie końce koszulki zawinęłam z dwóch stron w ruloniki oraz tyłu związałam gumka żeby nie wyskakiwały.
Na jednym filmiku widziałam ze dziewczyna poleca trzymanie "czepka" w zależności od długości włosów od 20 minut do godziny. Ja mam średnio długie więc trzymałam około 40 minut, włosy się nie przegrzewają jak w zwykłym ręczniku. Zdjęłam koszulkę - włosy były już suche w mniej więcej 50% - i jedyne co zrobiłam grzebieniem to przedziałek i że mam grzywkę na bok, to uczesałam ja do jako takiego ładu, resztę włosów miałam pognieciono-pofalowane, od połowy i raczej z przodu. Ale nic straconego, wzięłam spray Sun Ozon z filtrem UV, ma on trochę polimerów filmotwórczych więc spryskałam co nieco włosy i zaczęłam ugniatanie, od dołu, z tyłu jak i włosy na czubku głowy. Tak przez cały proces suszenia się naturalnie włosów ugniatałam ( mniej więcej 1,5 godziny) , i o dziwo efekt był naprawdę zadowalający jak na takie warunki.
Włosy były uniesione od nasady, nie potrzebowałam niczym wspomagać objętości włosów bo była fantastyczna, zrobiły się przecudowne, potargane fale, które tylko u dołu utrwaliłam lekko lakierem.
Myślę że ręcznikowanie stanie się moich stałym punktem suszenia włosów.
Po pierwsze, nie czesałam włosów, jakoś normalnie nie mogę się tego pozbyć, a wiem że czesanie na mokro uszkadza włosy, po drugie włosy podczas pobytu pod koszulką również schną, więc nie tracę nie potrzebnie czasu, a po zdjęciu tylko je dosuszam, dalej nie czesząc.
To dla mnie naprawdę cud, bo miałam przeogromny problem z brakiem objętości i przyklapywaniem się włosów u nasady a teraz oprócz tego że się tego pozbyłam to mam jeszcze całkiem zgrabne fale.
Donoszę że po 4 godzinach pobytu na umiarkowanym wietrze fale dalej się utrzymują :)
Niestety nie zrobiłam zdjęcia tuż po wysuszeniu...
Moje włosy na ogół wyglądają tak ( po lewej ), natomiast za pierwszym razem po 4 godzinach na dworze tak (po prawej)
Dzień drugi:
Skupiłam się na pielęgnacji/stylizacji po umyciu włosów, bo zauważyłam że to co robię przed myciem lub w trakcie nie ma większego wpływu na efekt końcowy.
Postanowiłam nieco metodę ulepszyć, i wyszło zdecydowanie na plus.
Zauważyłam kiedyż, jak dawałam olej kokosowy na odżywkę, po spięciu włosów i ściągnięciu gumki rano, włosy mocno się odkształciły.
Tak więc pierwszą rzecz którą dodałam to olej kokosowy Vatika - dosłownie 3-4 krople na mokre włosy zaraz po ściągnięciu ręcznika (1-2 minuty do odsączenia nadmiaru wody). Włosy trzymając głową w dół, wgniatałam od dołu mniej więcej na 3/4 włosów, żeby nie obciążyć nasady włosów.
Kolejna rzecz to zmieszałam odżywkę Ziaja w proporcji 1:1 z kremem Hot Liss, tak wiem jest on przeznaczony do prostowania włosów, ale jak porównałam skład kosmetyków do loków a do prostowania to generalnie składy prawie się nie różnią. Główne składniki to silikony i polimery na początku, maja za zadanie otrzymywać fryzurę w ładzie i zapobiegają puszeniu się oraz chronią prze gorącem suszarki/prostownicy.
Taka mieszankę nałożyłam również w ten sam sposób co olej, wgniatając we włosy. Tak przygotowane włosy zawinęłam tak samo jak dzień wcześniej w koszulkę i zostawiłam na 47 minut - ten orientacyjny czas postanowiłam zostawić już bez zmian.
Reszte takze bez zmian, czyli po zdjeciu koszulki, kilka psików spray'u Sun Ozon, oraz dodałam serum z maski Montagne Jeunesse o którym pisałam tutaj. Serum również głową w dół wgniatam we włosy.
Postanowiłam też trochę wykorzystać metodę "na klamry". O niej można poczytać na wizażowym forum:
http://wizaz.pl/forum/showpost.php?p=17651355&postcount=24
Otóż jak włosy są w 95% wyschnięte, zbieram je z tyłu dość wysoko i zapinam klamrę, swobodnie pozastawiam grzywkę oraz kilka kosmyków po drugiej stronie. I trzymam kilkanaście minut. Gdy ściągnę, włosy są mocniej skręcone, zwłaszcza te z tyłu. Ale tę część nie zawsze stosuję.
Efekt po zdjęciu koszulki i chwilowym podeschnięciu:
Oraz efekt po całkowitym wyschnięciu:
Na czwartym zdjęciu są włosy po całym dniu.
Trzeci dnień:
Przed zdjęciem koszulki wszystko robiłam jak wcześniej, z tym że moje obserwacje objęły teraz proces suszenia się samowolnie włosów.
Na pierwszym zdjęciu z dnia drugiego po wysuszeniu, widać że włosy falują się mniej więcej od 3/4 włosów. Można temu zaradzić. Podczas suszenia/ugniatania trzeba włosy ugniatać do samej głowy, wtedy tuz przy nasadzie nie będą już takie proste, tylko lekko pofalowane, efekt bardziej mi się podoba ( ale zdjęć nie zrobiłam całości, natomiast tylko dołu, ale efekt chyba trochę widać od samej góry zdjęcia):
Ale hmm...zauważyłam też ze za każdym razem włosy schną trochę inaczej, raz zakręcą się te od spodu a raz wyschną prawie proste.
Generalnie to zależy od ich porowatości i grubości.
Moje włosy jako że utleniane były to łatwiej się kręcą, ale te od spodu już zdążyły trochę odrosnąć, są tez grubsze i ciemniejsze.
Ogólnie polecam tę metodę dziewczynom kręconym jak i nie:)
Cenzura odpowiednio obejmowała anonimowość oraz bałagan w pokoju :D
Więcej informacji o ręcznikowaniu:
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=42542
http://wizaz.pl/forum/showpost.php?p=18043542&postcount=25
http://anwena.blogspot.com/2011/11/najnowsze-wiesci-z-linii-frontu-czyli.html
ładnie się pokręciły :) ja stosuję sposób z warkoczem i bardzo mi odpowiada :)
OdpowiedzUsuńZ natury mam falowane włosy, ale nie mogłam się do tej pory przełamać aby to podkreslić.. Najwyższa pora!
OdpowiedzUsuńAnomalia
Czyli wychodzi na to, że Twoje włosy nie są proste jak druty ;)
OdpowiedzUsuńNO, trochę je oszukałam :p
Usuńfajny efekt,może spróbuje!;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,zapraszam;)
wiesz,jesli Twoje wlosy na wilgoci zaczynaja falowac to zwykle znaczy ze masz falowane wlosy i musisz tylko wydobyc z nich skret/fale, zrob sama test np na miesiac stosuj sie do zasad CG , czesz wlosy tylko grzebieniem z szeroko rozstawionymi zabkami,susz glowa w dol albo pozwalaj naturalnie wyschnac,sprobuj bo widac ze masz sklonnosc do falowania :)
OdpowiedzUsuńOne pod wpływem wilgoci się wykręcają w różne strony, absolutnie nie nazwałabym to falowaniem się. A do zasad CG stosuję się i absolutnie się nic nie dzieje. Chyba nie dodałam ze aby te fale się utrzymały muszę bardzo, ale to bardzo uważać podczas suszenia ich swobodnie, żeby je nie wyprostować przypadkiem. A wszystko dzieje się tak pewnie przez wysoką porowatość.
UsuńU mnie to nie przeszło - mam za grube włosy i za dużo ich... Zawsze będę miała proste wodorosty, chyba że wycieniuje, ale nie ma szans, za szybko się niszczą. ;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ja mam własnie dość mocno wycieniowane, może temu zawdzięczam ten efekt po części.
UsuńCzy się bardziej niszczą, możliwe, ale na pewno nie zrezygnuję z cieniowania ew je nieco zmniejszę.
również pozdrawiam :)
Super post! Na pewno też spróbuję, bo marzą mi się piękne fale:) Widać efekty.
OdpowiedzUsuńwow, chyba muszę się tym sposobem bardziej zainteresować, bo mam włosy mocno falowane :)
OdpowiedzUsuńfajne fale wypróbuje
OdpowiedzUsuńKONKURS z nagrodami od FANTY
Spróbuję, moje włosy lubią się kręcić, więc efekty mogą być całkiem fajne;)
OdpowiedzUsuńwidzialam filmik na youTube o ploppingu ale zapomnialam calkiem o nim. musze wyprobowac ta metode.
OdpowiedzUsuńTwoje wlosy bardzo ladnie sie zakrecily.
jakbym nie miała naturalnie falowanych to pewnie spróbowałabym :)
OdpowiedzUsuńmam ta mgiełkę ale nie wiedziałam ze można na nią pokrecić włosy!
OdpowiedzUsuńWszystko wskazuje na to, że prostych włosów nie masz. Włos prosty jest taki zawsze, nie wichruje się na dworze pod wpływem wiatru czy wilgoci. Nie jest to też zależne od porowatości. Jeśli wywijają się końce, to znaczy, że włos chce falować. Na prostych idealnie włosach plopping również by nic nie zmienił. Też dawniej myślałam, że mam proste, tylko jakieś dziwne, wykręcały się końce pod wpływem wilgoci. Od trzech miesięcy wiem, że mam fale 2b i kocham wydobywać ich skręt. Nie stosuję metody CG, bo większość punktów mi nie odpowiada. Złotą zasadą jest dla mnie ugniatanie. Dzięki temu wychodzą piękne, zdefiniowane fale. Mogą być na żelu albo bez, ale ugniatanie z odżywką b/s to podstawa. Włosy ugniatane systematycznie zapamiętują swój właściwy kształt. Na koniec odpowiednie suszenie - dyfuzorem, nigdy normalną końcówką, która rozwiewa włosy i niszczy ułożenie skrętu. Dlatego właściwie mogę się założyć, że nie masz prostych włosów, mimo że tak na razie Ci się wydaje.
OdpowiedzUsuń