Mój makijaż mineralny cz. I: podkład i korektor

Mój makijaż mineralny cz. I: podkład i korektor



Kto uważnie czyta mojego bloga wie, że poza minerałkami świata nie widzę, a bardzo przydatne posty pisałam i nich wcześniej już na blogu.
http://biochemiakosmetyczna.blogspot.com/2012/06/co-to-sa-kosmetyki-mineralne-do.html
http://biochemiakosmetyczna.blogspot.com/2012/07/kosmetyki-mineralne-do-makijazu-tylko-z.html

Natomiast jeśli chodzi o cały makijaż to stawiam na minimalizm i stonowane pastelowe kolory.


Podkład

Mniej więcej od czerwca ubiegłego roku stosuję bez przerwy podkład mineralny firmy Annabelle Minerals. Wtedy to wspomniana firma zaczynała swoją działalność i wysyłała za darmo próbki swoich produktów, płaciło się tylko za przesyłkę. W ofercie obecne były 3 rodzaje podkładów: matujący, rozświetlający i kryjący po kilka kolorów każdy, ponadto 3 kolory róży i korektorów. Wybrałam kryjący, ponieważ uznałam że będzie bardziej wydajny i jeśli będę potrzebować mniejszego krycia to dam go po prostu mniej. I tak było w rzeczywistości. Kolor wybrałam najjaśniejszy z dostępnych - Natural Light.
Zakochałam się w nim od pierwszego nałożenia na twarz, był po prostu idealny. Mimo że na początku musiałam się przyzwyczaić do mniejszego krycia, niewyczuwalnej lekkości na skórze oraz bardzo naturalnego wykończenia. Oczarował mnie także jego skład jak i reszty kosmetyków - prosty, TYLKO minerały, bez niepotrzebnych wypełniaczy i składników pochodzenia organicznego. Jednym słowem są to kosmetyki 100% naturalne, ekologiczne, dla weganów jak i wegetarianów, nie testowane na zwierzętach.

Skład ze strony:

Składniki: Mica, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, Iron Oxide, Ultramarines
 Poszczególne składniki opisałam w linkach powyżej.

Więcej informacji na stronie AM:
Czego nie zawierają kosmetyki Annabelle Minerls
Co zawierają
Zalety kosmetyków mineralnych - o tym także można na przeczytać tutaj.


Jak powszechnie wiadomo oraz zaznaczyłam we wspomnianych wyżej postach o kosmetykach mineralnych do makijażu, są one zawsze sypkie, i nakładamy je tylko i wyłącznie pędzlem typu Kabuki lub Flat top.
O moim pędzlu a la Flat Top pisałam tutaj:
http://biochemiakosmetyczna.blogspot.com/2012/07/recenzja-maskara-mac-opulash-moj-pedzel.html
O tamtego czasu, pędzle trzyma się dobrze, wypadło mu trochę włosów, ale nadal służy mi wiernie :)

Przed każdym malowaniem się, dezynfekuję pędzle Skinsept Purem, pisałam o nim tutaj:
http://biochemiakosmetyczna.blogspot.com/2012/08/o-higienie-i-ogolnie-o-wzbogacaniu-oraz.html
Pędzle także myję co kilka dni, żeby zachować jak największą czystość  bo pędzle to jedno z największych źródeł bakterii.

Kiedy potrzebowałam większego krycia to nakładałam kilka warstw. Gdy moja skóra wyglądała dobrze, podkładu używałam dosłownie malutką szczyptę, więc ta próbka ( ok. 1 g) wystarczyła mi prawie na 5 miesięcy! Tak, kosmetyki mineralne należą do najbardziej wydajnych. Kolor Natural Light idealnie wkomponował się w moją raczej bladą cerę, i był kompletnie nie widoczny. Nie podkreślał suchych skórek, i nie wysuszał skóry.

Podkład dobrze współpracuje z kremem nałożonym pod podkład. Podkład matuje całkiem nieźle, i jest idealny na lato, nie spływa! Natomiast gdy nałożę już filtr, który jest dość ciężki i tłusty, czekam aż się wchłonie, następnie przykładam chusteczkę higieniczną do twarzy w celu zebrania tłustego filmu, oraz przypudrowuje, na tak przygotowanej twarzy podkład lepiej się rozprowadza, ale nie ma co ukrywać, że jest to wtedy i tak bardzo trudne. Pędzel już tak gładko nie "śmiga" po twarzy.

Natomiast największy plus używania kosmetyków mineralnych to fakt, że nie zapycham nie potrzebnie skóry wypełniaczami i składnikami komedogennymi. To bardzo ważne przy mojej tłustej, skłonnej do trądziku cerze. Skóra oczyściła się i szybciej goją się wypryski, oczywiście dzięki minerałom a już szczególnie tlenkowi cyku który ma właściwości antybakteryjne.

Dodam, że kosmetyki mineralne Annabelle Minerals są najtańsze na polskim rynku, i zawierają TYLKO minerały. Analizę rynku zrobiłam tutaj. Z tego powodu, nie będę przepłacać i ryzykować nie do końca mineralnym składem kosmetyków innych firm.

Dołączyłam do programu partnerskiego Annabelle Minerals, i dzięki temu miałam okazję przetestować nowe kolory podkładów w rozszerzonej ofercie firmy.
Otrzymałam próbki wszystkich odcieni wersji kryjącej  Najlepsze do mojej cery uznałam 8 z nich, reszta jest za ciemna, ale mam zamiar rozjaśnić je tlenkiem cynku lub korektorem mineralnym, chociaż w lecie jeśli moja skóra się lekko opali może będą w sam raz.

Jaśniejsze:



Jak widać na zdjęciu posiadam także jeden podkład rozświetlający Beige Fairest, ma cudowny odcień. Będę go używać jako rozświetlacza do policzków oraz pod oczy.

Te ciemniejsze:


Dla porównania, na samym dole odcień Golden Fairest. Od góry od lewej: Beige Dark, Golden Light, Natural Dark, Natural Medium, Beige Medium, Golden Medium i Golden Dark.

Jak łatwo zauważyć, odcienie Golden wpadają w żółty  Beige w różowy, a Natural wg mnie najładniejsze i najlepiej komponujące się z moją cerą, wpadają w różowy z domieszką żółtego.

Jak wyglądają na skórze oraz w porównaniu z innymi odcieniami możemy zobaczyć na stronie producenta:
http://annabelleminerals.pl/sklep/11-kryjacy



Korektor


Obecnie używam korektora mineralnego też firmy Annabelle Minerals, a od czasu do czasu ale już coraz rzadziej, używam zwykłego korektora w płynie firmy Lemax.




Korektor mineralny używam w najjaśniejszej wersji Light. jest on prawie biały  bo z odcieniem zielonego. W ofercie AM znajdziemy także wersje Medium (wpadający w żółty) oraz Dark ( wpadający w różowy).


Używam go jako bazę pod makijaż. Najpierw zajmuję się cieniami pod oczami, następnie delikatnie rozjaśniam przebarwienia, niedoskonałości oraz zaczerwienienia. Jest mocno napigmentowany, więc należy uważać z ilością  Ja po kilku użyciach nauczyłam się go stosować tak aby wyglądał najkorzystniej. Nabieram małymi porcjami na pędzel i po kilka razy rozcieram go na skórze, aż do uzyskania pożądanego efektu. Korektor również jest bardzo wydajny. Można go używać do "podrasowania" podkładu, aby był bardziej kryjący i jaśniejszy.

Na szybko recenzja nie mineralna - Korektor Lemax kolor 1.



Kupiłam go za niecałe 3 albo 4 zł. 
Skład nie jest straszny, nie zawiera alkoholu. Na pierwszym miejscu dwutlenek tytanu, potem emolienty, rozpuszczalnik, talk, olej mineralny ( własnie on się rozwarstwia ), kaolin ( biała glinka ), wosk pszczeli, polimery, konserwanty, alantoina, wit. B5, zapach i inne składniki plus barwniki.
Mocno kryje, jest dość trwały i stapia się ze skórą tworząc naturalny efekt. Natomiast minusem jest to, że się rozwarstwia, często wylatuje najpierw prawie sama woda z olejem, więc najpierw mocno nim potrząsam i gniotę w rękach tubkę aby wszystko się wymieszało. Po drugie gdy jest go za dożo potrafi się w ciągu dnia rozwarstwić na twarzy. Używam go bardzo rzadko i tylko pod oczy, bo boje się zapchania.



DIY: Serum bezolejowe - nawilżające, kilka podejść

DIY: Serum bezolejowe - nawilżające, kilka podejść


Moje włosy znowu przechodzą maksymalne przesuszenie, zapewne spowodowane używaniem suszarki, oleju kokosowego na końcówki oraz lekkim nadmiarem protein... Więc po raz drugi funduje im opisany już przeze mnie Tydzień Intensywnego Nawilżania, z tą różnicą ze absolutnie usunę olej kokosowy z pielęgnacji włosów a pozostawię na samą skórę głowy. Włączam siemię lniane + olej lniany, i tuningowane maski nawilżające, oczywiście żadnych protein.

Tym czasem kręcę sobie od czasu do czasu serum bezolejowe ;)

Serum bezolejowe - nawilżające, podejście I

Z racji że unikam jak ognia olejów o niewiadomym mi działaniu na moją skórę, postanowiłam zrobić serum bezolejowe z kwasem hialuronowym.

Serum zaczęłam używać równo z używaniem toników z kwasami AHA, w celu zmniejszenia przesuszenia spowodowanego działaniem kwasów.

Skład:



  • kwas hialuronowy 1,5% - 30%
  • witamina B5 - 2%
  • gliceryna - 2%
  • mocznik - 2%
  • witamina B3 - 1%
  • hydrolat oczarowy - 63%
  • kwas mlekowy - 1 kropla do ustalenia pH
Wykonanie:

Składniki odmierzałam na około 10 ml serum. 
Wszystko mieszałam już w gotowym opakowaniu na serum. Dodawałam po kolei wszystkie składniki do hydrolatu. Na końcu zmierzyłam pH i było na poziomie trochę ponad 6, więc ustaliłam je na około 5,5 przy pomocy jednej kropli kwasu mlekowego.
Serum nie konserwowałam, i trzymałam w lodówce przez 3 tyg.

Chciałam się skupić przede wszystkim na nawilżeniu kwasem hialuronowym przy pomocy gliceryny, mocznika i wit. B5, natomiast wit. B3 w małym stężeniu aby sprawdzić reakcję na mojej skórze. Innymi słowy skład na pierwszy raz dobrałam dość ostrożnie.

Działanie:


Serum było bardzo wodniste, okazało się za mało nawilżające i mało wydajne. Miałam wrażenie że wcieram w skórę sama wodę, długo się wchłaniało. Serum stosowałam raz dziennie po umyciu twarzy oraz przetarciu tonikiem. Następnie po odczekaniu około 5 minut nakładałam krem na dzień oraz wzbogacony przeze mnie  niebieski BD pod oczy.

Serum pomagało w utrzymaniu nawilżenia, ale zdecydowanie za mało niż tego oczekiwałam. 10 ml serum starczyło mi dokładnie na 3 tyg.


Podejście II

Skład:

  • kwas hialuronowy 1,5% - 40%
  • wit. B3 - 2%
  • wit. B5 - 3%
  • mocznik - 2%
  • gliceryna - 1%
  • ekstrakt z arniki górskiej - 1%
  • alantoina - 0,5%
  • hydrolat oczarowy - 50,5%
  • kwas mlekowy do ustalenia pH

Po pierwszym "biednym" serum, postanowiłam je zmodyfikować i wzbogacić. Po pierwsze zwiększyłam % udział kwasu HA o 10% ale za to zmniejszyłam o 1% glicerynę, zwiększyłam także ilość wit. B5 i B3. Ponadto do serum wrzuciłam ekstrakt z arniki górskiej i alantoinę.

Serum miało bardziej nawilżać skórę ( kwas HA, gliceryna, mocznik ), łagodzić podrażnienia (alantoina, wit. B5) oraz likwidować obrzęki i cienie pod oczami (arnika) i działać przeciwtrądzikowo ( arnika, wit. B3).

Działanie:

Zastosowane modyfikacje a dokładnie w największym stopniu zwiększenie ilości kwasu HA, były strzałem w dziesiątkę! Serum tym razem miało gęstszą konsystencję, lekko klejącą przez co było bardzo wydajne. Serum ponadto miało przyjemny zapach arniki. Na twarz dawałam tylko 3 krople, i od razu przy aplikacji zauważyłam że ma inna konsystencję, ładnie i szybko się wchłaniało w mniej więcej minutę. Ta wersja prawie w 100% pomogła mi w nawilżeniu twarzy mimo codziennego używania kwasów.
Natomiast serum nie pomogło w zlikwidowaniu obrzęków ani cieni pod oczami.

Serum wykorzystałam także dwa razy pod maskę glinkową - tu także dobry efekt, brak ściągnięcia skóry, gładka i oczyszczona cera.

Serum wersja III

W kolejnej wersji mam zamiar zwiększyć ekstrakt z arniki, do przepisowych 2% aby uzyskać silniejszy efekt redukcji cieni i obrzęków pod oczami oraz wit. B3 do 4 % żeby zwiększyć działanie antybakteryjne, rozjaśniające oraz antyoksydacyjne.

Widocznych efektów nie ma jako tako, ew zauważyłam minimalne zmniejszenie przetłuszczania oraz delikatne rozjaśnienie i redukcja obrzęku pod oczami.


Niedługo zabieram się za serum z witaminą C, oraz za jakiś czas gdy uzupełnię moje zbiory półproduktowe o oleje do cery tłustej oraz jakiś lekki emulgator lub bardzo ciekawy zamiennik jakim są włókna pomarańczy, stworzę lekkie serum nawilżająco-natłuszczająco-matujące.
Copyright © 2014 Biochemia kosmetyczna , Blogger